z gĹÄbokiego snu, bo jego tharm moĹźe byÄ daleko i gdy obudzimy ĹowcÄ, ten umrze, bo tharm
z gĹÄbokiego snu, ponieważ jego tharm moĹźe byÄ daleko oraz gdy obudzimy ĹowcÄ, ten umrze, ponieważ tharm nie wrĂłci do jego ciaĹa. JeĹli zmarĹy Ĺowca dobrze polowaĹ, wĂłwczas jego tharm poĹÄ czy siÄ z innymi wĹrĂłd gwiazd. ObniĹźyĹ gĹos, mĂłwiĹ dziś chrapliwie oraz zgrzytliwie. - StrzeĹźcie siÄ mimo wszystko Ĺowcy, ktĂłry wywoĹuje kĹopoty oraz prowadzi zĹe Ĺźycie, ponieważ oraz tacy bywajÄ . Gdy on umiera, jego tharm pozostaje w pobliĹźu, szkodzÄ c innym. czyli bywa z intentywnym ĹowcÄ . Jego tharm znajdzie siÄ w gwiazdach, widoczny dla wszystkich. Tharm dużego Ĺowcy powraca do snĂłw innych oraz ostrzega ich przed niebezpieczeĹstwami. Kerrick sĹuchaĹ w milczeniu. PrzypomniaĹ sobie dziś, Ĺźe stary Ogatyr opowiadaĹ podobne historie. ByĹ wtedy chĹopcem, pamiÄtaĹ, jak przed snem kuliĹ siÄ ze strachu, baĹ siÄ, Ĺźe w pobliĹźu bywa czyjĹ tharm. obecnie byĹy to dla niego jedynie malownicze opowieĹci. Yilanè ĹmiaĹaby siÄ, sĹyszÄ c o tharmach oraz gwiazdach. Dla nich ĹmierÄ byĹa jedynie koĹcem Ĺźycia, nie tkwiĹa w tym Ĺźadna tajemnica. WiedziaĹy, Ĺźe gwiazdy sÄ tak dalekie, iĹź nie mogÄ w Ĺźaden 1kilku2 sposĂłb wpĹywaÄ na wydarzenia na Ziemi. PamiÄtaĹ, co Zhekak opowiadaĹa mu o gwiazdach, jakie sÄ gorÄ ce, o zimnym KsiÄĹźycu, planetach szczególnie przypominajÄ cych ZiemiÄ. Tamto byĹo prawdÄ ; to tutaj wynikaĹo z niewiedzy. Gdy mimo wszystko patrzyĹ na twarze sĹuchajÄ cych, dostrzegaĹ jedynie szacunek oraz wiarÄ. StwierdziĹ, Ĺźe ani moment, ani miejsce na prĂłbÄ przeciwstawienia im swojej wiedzy. Gdy Fraken odszedĹ do innego ogniska, licznych pociÄ gnÄĹo za nim. Tu zostaĹo tylko kilku ĹowcĂłw garnÄ cych siÄ do ciepĹa oraz rozmawiajÄ cych. Ĺťaden z nich nie zauwaĹźyĹ dziewczyny, ktĂłra doĹÄ czyĹa do nich z wielkim narÄczem piĂłr. NazywaĹa siÄ Farlan. Kerrickowi przypomniaĹo siÄ, Ĺźe bywa najstarszÄ cĂłrkÄ Kellimansa. ByĹa wysoka oraz silna, gÄste wĹosy opadaĹy jej warkoczami na plecy. Gdy przechodzÄ c musnÄĹa go, dotknÄĹa swym ciaĹem, Kerrick poczuĹ dziwny niepokĂłj. ObeszĹa wokóŠognisko oraz usiadĹa obok Ortnara. - To piĂłra wielkiego ptaka, ktĂłrego zabiĹeĹ - powiedziaĹa. Ortnar potwierdziĹ to skinieniem, niemal na niÄ nie patrzÄ c. - MoĹźna je przyszyÄ do twego ubrania, by inni poznali twÄ biegĹoĹÄ w strzelaniu. ZawahaĹa siÄ na okres - MogÄ to dla ciebie zrobiÄ. Ortnar zastanawiaĹ siÄ dĹuĹźszÄ chwilÄ, po czym najwidoczniej siÄ zgodziĹ. - PokaĹźÄ ci ubranie. - ZniknÄ Ĺ w ciemnoĹciach, a ona za nim. Ĺowcy zdawali siÄ nie zwracaÄ na to uwagi - mimo wszystko jeden z nich uniĂłsĹ wzrok oraz dostrzegĹ spojrzenie Kerricka; uĹmiechnÄ Ĺ siÄ oraz mrugnÄ Ĺ. Gdy para zniknÄĹa im z oczu, Ĺowcy zaczÄli szeptaÄ, jeden rozeĹmiaĹ siÄ gĹoĹno. CoĹ siÄ staĹo, coĹ waĹźnego. Kerrick wiedziaĹ o tym, lecz nikt go nie mĂłgĹ objaĹniÄ. Sam teĹź zachowywaĹ milczenie, zbyt siÄ wstydziĹ wĹasnej niewiedzy, by zapytaÄ. Gdy wrĂłciĹ do namiotu, Ortnara w nim nie byĹo. dopiero rano zauwaĹźyĹ, Ĺźe zniknÄĹy teĹź wszystkie rzeczy Ĺowcy. - Gdzie bywa Ortnar? - zapytaĹ. - Ĺpi w innym namiocie - wyjaĹniĹ mu Herilak. WidaÄ byĹo, Ĺźe nie chce powiedzieÄ nic wiÄcej. Kerrick pojÄ Ĺ, Ĺźe w Ĺźyciu Tanu, tak jak u Yilanè, sÄ rzeczy, ktĂłre siÄ robi, ale o ktĂłrych siÄ nie mĂłwi. ByĹ Tanu, powinien o tym wiedzieÄ. Tylko jak je poznaÄ; nie wiedziaĹ, jak siÄ do tego zabraÄ. W zamieszaniu przy zwijaniu obozowiska zapomniaĹ o dziwnym zachowaniu Ortnara. Wyruszyli na poĹudnie, w nieznane. 1kilku