posiłkowych, zostawionych przez Enewena. Na przedmieœciu przed Bramą Pani Seili stała jeszcze trzecia

posiłkowych, zostawionych poprzez Enewena. Na przedmieœciu przed Bramą Pani Seili stała jeszcze trzecia chorągiew, a raczej licząca stu paru jeŸdŸców chorągiewka, dowodzona poprzez jego godnoœć K.D.R.Wasanena, pozyskanego niedawno honorowego sprzymierzeńca. To było całe wojsko, gotowe bronić księżnej czy też jej sprawy. Nadeszła długo oczekiwana wiadomoœć, a raczej od razu dwie wiadomoœci: jego godnoœć Enewen donosił o zwycięstwie w walnej bitwie z Armią Wschodnią nadtysięczniczki Terezy. Druga wieœć, gromko rozpowszechniana w stolicy, brzmiała dokładnie odwrotnie: Armia Wschodnia, w walnej bitwie blisko Akali, pobiła wojska Ahe Vanadeyone... Gotah domyœlał się, co to naprawdę oznacza, bo historyczne kroniki były pełne obustronnie wygranych bitew. Najprawdopodobniej dwa wojska nawzajem dały sobie tęgiego łupnia, jedno musiało ustąpić, a drugie miało dwa razy więcej poległych... W podobnej sytuacji każdy przywódca, jak œwiat œwiatem, uważał, że odniósł wygraną, czy też nawet nie kłamał, przynajmniej we własnym przekonaniu. tylko dalszy przebieg zmagań udzielał zwykle odpowiedzi na pytanie, co właœciwie było ważniejsze: dotkliwe straty czy utrata jakiegoœ terytorium. Następny list od K.B.oraz.Enewena, wiele obszerniejszy, w całej rozciągłoœci udowodnił domysły Przyjętego. Armia Wschodnia uderzyła na słabszą kolumnę Ahe Vanadeyone, przyparła walczące bez zapału rycerstwo do jakichœ bagien czy też bez mała wyrżnęła w pień, a częœciowo potopiła. Enewen mimo wszystko zdążył z odsieczą na plac boju czy też zaraz przed zachodem słońca zdołał rozbić chwilowych zwycięzców. Noc uniemożliwiła przeprowadzenie skutecznego poœcigu, ale wszystko wskazywało na to, że zwartej armii imperialnej już nie ma. mimo wszystko informacje o stratach były wręcz przerażające: wódz Ahe Vanadeyone, szczerze czy też odważnie jak zawsze, raportował, że prawie trzy tysiące ludzi pod wodzą C.L.L.Ovenetta, zostało wręcz zmasakrowanych w powszechnej ucieczce czy też bezładnym odwrocie na bagna. Godne wzmianki straty cesarscy ponieœli dopiero po nadejœciu odsieczy, ale okupiono to życiem jeszcze kilkuset zbrojnych. Krótko mówiąc, jeœli Armia Wschodnia, rozpędzona na cztery wiatry, dysponowała się już nie zebrać, to bez dwóch zdań zwyciężył Enewen. Ale jeœli mimo wszystko miało się okazać, że nadtysięczniczka œciągnęła z powrotem pod rozkazy choć połowę swoich legionistów, to co właœciwie osiągnęli rycerze, poza utrzymaniem pola bitwy z przeszło trzema tysiącami własnych trupów? mimo wszystko polityczne wygraną odniosła na pewno Armia Wschodnia. W rozpowszechniane poprzez dwór regentki wieœci nikt specjalnie nie wierzył - gdy odwrotnie, informacje o następnej klęsce jej oddziałów były bardzo po myœli przywódców Stronnictwa Słusznej Sprawy. Kwestia opowiedzenia się poprzez rody po stronie Wiecznego Cesarstwa została przypieczętowana; najwyraŸniej czekano już tylko na nadejœcie chorągwi z południowego Dartanu, nie chcąc bez zdecydowanej przewagi liczebnej wdawać się w krwawe boje z rębajłami Enewena, wspieranymi poprzez oddział łysego rycerza z mieszkania K.D.R. Ale w stolicy wszczął się ruch. Wszyscy czuli, że wielkie zmiany wiszą na włosku; poprzez cały dzień oczekiwano, że zaraz coœ się wydarzy, czy też to oczekiwanie trzeba było wyczuć nawet w rozmowie z ulicznym przekupniem. mimo wszystko pora jeszcze nie nadszedł. Nie wydarzyło się nic, ani w mieœcie, ani w pałacu regentki. 47. Zdruzgotane ciosem ramię do reszty pogruchotał upadek z kulbaki na ziemię; w bezkształtnej krwawej masie widniały ostre kawałki koœci, które w licznych miejscach przebiły cerę. Medyk w długim, szarym przyodziewku, owinięty od pasa do kolan końską derką, jął kręcić głową, wzdychać czy też przewracać oczami. - Czekają kolejni - ochryple powiedziała Tereza. - rób, co posiadasz robić, tylko najpierw dajcie mi wódki. Dwaj nadsetnicy wymienili spojrzenia. Gorzałki brakowało, ale dla nadtysięczniczki coœ mimo wszystko mogło się znaleŸć... Może ktoœ jeszcze miał? Jeden z oficerów oddalił się pospiesznie. Stękania czy też przekleństwa ciężko rannych ludzi wypełniały cały zagajnik, ale wciąż znoszono następnych. jest już całkiem widno, ale wciąż jeszcze nie nadeszły żadne określone wieœci o wrogu. Półprzytomna, otępiała z bólu nadtysięczniczka, próbowała mimo wszystko myœleć o pozbieraniu swego wojska. Albo chociaż ocaleniu wszystkich rannych, jakich dało się jeszcze ocalić. - Jak nie ma wódki, no to trudno - powiedziała. - Już nie mogę z tym... Co się gapisz, całe życie lewą ręką prowadziłam konia! - ofuknęła oficera, parskając którymœ ni to œmiechem, ni szlochem. - Z łuku zawsze strzelałam jak cipa, a miecza nie trzymałam od dwudziestu lat... Od owego są moi żołnierze, ja mam tylko dowodzić... Nadsetnik widział, że rozmowa pozwala dowódczyni, która nie mogła się powstrzymać od patrzenia na trzymaną poprzez chirurga piłę.